poniedziałek, 5 września 2011

Rozmowa podstawą nauki języka angielskiego

Rozmowa może  stać się  nieocenionym instrumentem uczenia się języka mówionego. Po pierwsze wyzwala z kompleksów, bo pozwala mówić od samego początku, dosłownie od  trzeciej czy czwartej lekcji. Po drugie - powala mówić na tematy mniej więcej związane z rozmową ogólną. Po trzecie - daje  możliwości wariacji,  takie możliwości  mają też tłumaczenia . Załóżmy, że ktoś, kto mówi już względnie dobrze  obcym językiem, udaje się na spotkanie  lub przyjęcie, na którym tego języka używać musi. Tematykę ogólną z reguły można przewidzieć. A tematykę konkretną można samemu narzucić. Pod warunkiem, że delikwent przygotuje się do rozmowy, że będzie w tej rozmowie odgrywał rolę aktywną,  że będzie nią kierował. Przygotowanie do takiej rozmowy powinno, moim zdaniem, odbywać się następująco. Należy najpierw przygotować tekst, ale w taki sposób, by tylko zdania w poszczególnych członach tego tekstu były ze sobą związane nierozerwalnie.  Każdy kto umie prowadzić konwersację, wie przecież, ile jest możliwości skierowania tejże na pożądany temat: ,,Wspomniał pan o reformatorach. Otóż wydaje mi się że,.." - i tu następuje uprzednio wyuczony fragment itd. Bardzo pomocne są zdania w rodzaju: ,,Ach, przepraszam pana. Jest mi akurat potrzebne słowo, którego nie znam’’ itd.

Trudności z metodą nauczania języka angielskiego metodą Toussaint-Lattgenscheidta

Trudności  z metodą nauczania języków obcych  Toussaint-Lattgenscheidta  musiały być kolosalne, jeżeli po wojnie, Toussaint-Lattgenscheidta, który osiedlił się w Berlinie Zachodnim zrezygnował z wielkiej oryginalnej metody i skoncentrował się ,, małej’’ to jest metodzie wzorowanej  na swojej starszej siostrze, ale bardziej przejrzyście ułożonej i nie stawiającej uczącemu się tak ostrych wymagań, zastosowanie tej metody znacznie poprawiło tłumaczenia  ustne i pisemne.  Najmniejszą trudność  sprawia rozmowa pierwsza. Bo przecież jeżeli ktoś początkujący chce z kimś zaawansowanym porozmawiać lub z cudzoziemcem mówić  w obcym języku od czego zacznie? Od nauki obcego języka.  Ciekawym sposobem jest  rozmowa  z cudzoziemcem na dowolny temat. Paplanina taka  ludziom o umysłach bardziej wyrafinowanych wydać się może nie do przyjęcia. Bo istotnie to pewnego rodzaju hochsztaplerstwo, nauczenie się roli na pamięć i powtarzanie jej bez oglądania się na to, co się dzieje wokół.

Sposoby nauki angielskiego

Kolejna operacja podczas nauki to po tłumaczeniu dosłownym następowało w metodzie Toussaint-Lattgenscheidta tłumaczenie literackie. Samouk musiał porównać pierwsze z drugim, by uchwycić sens tekstu angielskiego w sposób dojrzały, zgodny z duchem jego własnego języka. Kolejna operacja szczególnie ważna, uczący się miał przed sobą   tekst tłumaczenia literackiego. Patrząc na to tłumaczenie musiał głośno, z pamięci, odtworzyć tekst angielski. To głośne  tłumaczenie na angielski miało trwać tak długo, aż uczący się na podstawie jednego słowa tłumaczenia literackiego mógł powtórzyć całe zdanie automatycznie. Po takim tłumaczeniu i po takim głośnym powtórzeniu przykłady stawały się istotnie pełna własnością intelektualną uczącego się, to znaczy umiał on je na pamięć.  Najlepiej ta metoda wychodziła osobom, takim jak najczęściej chodziło o generalnych prokurentów, dyplomowanych handlowców, korespondentów zagranicznych, tj specjalistów od korespondencji handlowej w obcych językach, których tłumaczenia czasami pozostawiały  wiele do życzenia.

Kolejne etapy uczenia się języka angielskiego

Kolejny etap podczas uczenia się języków obcych,  to taki, że każda lekcja zawierała rozmówki z codziennego życia, by zainteresowany poznawał  nie tylko język literacki,  ale od samego początku mógł poruszać się możliwie swobodnie w sytuacjach praktycznych. Nie  wchodząc w aktualną wartość rozmówek – odtworzenie ich mogłoby dziś wywołać tu i ówdzie serdeczny śmiech- sama metoda uczenia się, identyczna z uczeniem się tekstu głównego dawała rezultaty bardzo  szybko. Żadnej z tych ,, wielkich, oryginalnych   metod’’ ani w języku angielskim, ani włoskim, ani hiszpańskim – nie udało się nikomu przeprowadzić do końca. Byłaby to praca godna tytana. Ich autorzy  musieli zdawać sobie sprawę z tego, bowiem od czasu do czasu zamieszczali w tekście pouczające historyjki o tych, którzy nie zniechęcali się trudami nauki, którzy szli konsekwentnie naprzód, którzy stosowali  się do wszystkich wymogów metody i którzy dzięki temu osiągali wysokie stanowiska.  Takich osób jest wiele, potwierdzają one skuteczność metody.

Czynna znajomość języka angielskiego

Nie trzeba podkreślać, że po tych wszystkich czytaniach, recytowaniach,  po takich zadaniach jak tłumaczenia pisemne i ustne, przeciętnie zdolny człowiek znał tekst na pamięć. W obie strony. Co najważniejsze zaś w stronę angielską, to znaczy czynnie. Po tak przerobionym tekście następowała gramatyka. Gramatyka tradycyjna, ale pomyślana w ten sposób, żeby nie zmarnować niczego, o co uczący się otarł. Przykładowo, że lekcja dotyczyła odmiany ,, to be ‘’, podawano przykłady, które miały ilustrować reguły, nie miały one, jeżeli można tak określić, istnieć samodzielnie. Ale autorzy metody Toussaint-Lattgenscheidta  twierdzili ,że przykłady są już poznane. Pod koniec lekcji samouk znajdował tłumaczenia tych  przykładów na język ojczysty. I jeśli chciał, bo nie było to obowiązkowe, mógł je z pamieci przetłumaczyć na angielski, stosując procedurę c oz tekstem właściwym. To znaczy zakrywając teskt w języku angielskim i na podstawie tłumaczenia w języku ojczystym wypowiadać te przykłady po angielsku, głośno i z pamięci.